Nazywam się Joachim Guzik. Sześćdziesiąt dziewięć lat już chodzę po świecie i zbieram guziki. Teraz wrzucam je do szklanego słoja, takiego na pojedynczą rybkę. Wcześniej guziki wrzucałem do szuflad. Nie wiem, które są najstarsze, ciągle je mieszam. Wkładam rękę, mieszam i wyciągam jeden. Próbuję sobie przypomnieć gdzie i kiedy, z jakiego bruku guzik podniosłem, czy ulica była ciemna, jesienna, skąd wracałem. Człowiek potrzebuje mieć solidny motyw w garści, że nie śnił, lecz żył. Ja żyłem, zbierałem guziki, mam dowód, mogę pokazać. Wie pani, nie mogłem już patrzeć na tę pojedynczą rybkę, ona całowała kamienie.

sobota, 5 maja 2012

Szlif


 Trzeba umieć usiąść lub trzeba umieć przy piwie postać. To nie takie proste. Mężczyzna jak motor, musi mieć swoją chłodnicę. Tłok pracuje w cylindrze. Szlif czyni różnicę. Szlif, rozumie pani? Kobietom, wybaczy pani, niektóre kwestie ciężko tłumaczyć. Ja nie obrażam się na rzeczywistość. Pani wybaczy, ale to, co niekiedy widzę na ulicach – jeśli już mówimy o mężczyznach – czasami mam wątpliwości. Mój sąsiad, który wynajmuje mieszkanie nade mną, młody człowiek, wychodzi ze śmieciami w japonkach i skarpetach. Czy to mróz, czy to upał, po prostu widocznie cały rok chodzi po domu w skarpetkach i japonkach. Pani pyta, co mnie to obchodzi, a ja pani odpowiadam: brrr!!
Tylko miłość nie wychodzi z mody, Panie Boże zapłać. Jeżdżę 82. Na linni autobusu jest liceum i patrzę sobie na młodzież na przystanku i w autobusie. Raz podoba mi się – grzywki, vons, lans – a raz nie. Tylko miłość nie wychodzi z mody. Czasami chciałbym wykrzyknąć: Boże! Lubię ludzi i komunikację miejską! A czasami, tak jakoś ostatnio, mam ochotę wręczyć sto złotych, złożyć gratulacje i uścisnąć dłoń temu komuś, kto sprejem na ścianie obok mojego przystanku wymalował napis: CHŁOPAKU! NIE RÓB Z SIEBIE PINDULINY!
Jutro zapraszam panią do Kultowej na piwo. Na Wrocławskiej, dobrze że ogródek na ulicy nie jest zabudowany, tylko krzesła i stoliki tak luźno na chodniku wystawione. Usiądziemy naprzeciwko Żabki. O, jest tam galeria postaci, wchodzą i wychodzą typy i typki. Zobaczy pani. Pani się śmieje, że siadając do piwa pamiętać trzeba o tym, żeby rozluźnić pośladki… zobaczy pani. W Poznaniu trudno liczyć na flirt w metrze.


czwartek, 3 maja 2012

Grzywka i proste zasady


Teraz, proszę pani, są proste zasady. Lajk za lajk. Ty lajkujesz mnie, żebym ja lajkował ciebie. Jest grzywka – jest impreza. Nie masz grzywki – odpadasz i o imprezie jesteś informowany po imprezie. Jakie to proste. A piękno, proszę pani, nie ma wieku. Ludzie mylą poglądy z wartościami. Zastanawiam się, proszę pani, czy sześćdziesiąt dziewięć lat upoważnia mnie do tego, żebym podjął się już jakiegoś zajęcia. Lepiej umrzeć i być świętym, niż pracować i być zgięty. Stolarz struga, kowal kuje, a kiep kpi. Rób, rób a zarobisz na grób. My, naród polski mamy hasła i przysłowia. Republika złudzeń. Ale teraz, proszę pani, są prostsze reguły: lajk za lajk. Ty lajkujesz mnie a ja ciebie. Nie masz grzywki – odpadasz. Zawalista nota. Ale gdzie w tym wszystkim fabuła! O fabułę proszę. Wie pani, wczoraj z kina wracałem. Przed przystankiem młodzian do mnie podchodzi. Dam mu fajkę, pomyślałem sobie. A on o bilet pyta i mamoną brzęczy. Zaraz, zaraz – przypominam sobie. Jak szedłem do kina, to grał na gitarze i śpiewał pod Kapo – podobało mi się, więc teraz w gawędę z nim ruszam. I wie pani jaką miał fabułę? Stypendium dostał od Unii Europejskiej na studiowanie ochrony środowiska od razu po angielsku. Tysiąc złotych na rękę co miesiąc. Ale nie będzie studiował, nie dlatego, że mu się nie chce, tylko dlatego, że niczego na tych studiach nie uczą. Takie teraz są fabuły. Gra pod Kapo, stypendium nie odda. Proste zasady.

środa, 2 maja 2012

Nieśmiałek




Za kilka lat, proszę pani, to ja będę u Pana Boga. Nie mogę sobie przypomnieć cytatu z Króla Ducha Słowackiego. Nie pamięta pani? Nie ten oklepany, że w krainie ducha nie ma pożegnań, nie ten, inny. Jest tam o tym, że kto na ziemi nie miał przyjaciół, ten nie znajdzie ich w krainie ducha. Taki piękny cytat. Był u nas nad wejściem w Gimnazjum Neoklasycznym w Rogoźnie… no wstydzę się po prostu, że nie pamiętam. Przecież codziennie wchodząc do Gimnazjum widzieliśmy ten napis, a przynajmniej powinniśmy. Proszę pani, ja nie wiem, czasami wydaje mi się, że książki nie nauczyły mnie niczego. Byłem nieśmiałkiem, czytałem książki. Kto by tam chciał się spotkać z nieśmiałkiem.  To dziwne, że pamiętam Yeats’a, a Słowackiego nie mogę sobie przypomnieć. Słowacki był taki, że ciary przechodzą, myślę o Królu Duchu. Yeats przy Słowackim brzmi jak pop-muza. Yeats:  
      Skąd chwała, gdzie jej kres – nie wiem o tym wiele;
               Lecz ja wiem: moją chwałą – moi przyjaciele
To cepelia w porównaniu ze Słowackim, a Słowackiego – Boże, zapomniałem. Zadanie na dziś: muszę znanleźć te słowa w Królu Duchu o przyjaźni na ziemi, jako warunku przyjaźni w niebie. Spłyciłem oczywiście, bo u Słowackiego, gdy o tym pisał, jest mistyka. Proszę pani, książki nie uczą niczego. Co z tego, że Król Duch pewnie jest w lekturach, co z tego, że nam to wyrzeźbili na frontonie  w wejściu do Gimnazjum? Zapomniałem. Ale znajdę to. To zadanie na dziś. Dziś się poprawię, po to żyję. Felix vitae, miła pani.