Nazywam się Joachim Guzik. Sześćdziesiąt dziewięć lat już chodzę po świecie i zbieram guziki. Teraz wrzucam je do szklanego słoja, takiego na pojedynczą rybkę. Wcześniej guziki wrzucałem do szuflad. Nie wiem, które są najstarsze, ciągle je mieszam. Wkładam rękę, mieszam i wyciągam jeden. Próbuję sobie przypomnieć gdzie i kiedy, z jakiego bruku guzik podniosłem, czy ulica była ciemna, jesienna, skąd wracałem. Człowiek potrzebuje mieć solidny motyw w garści, że nie śnił, lecz żył. Ja żyłem, zbierałem guziki, mam dowód, mogę pokazać. Wie pani, nie mogłem już patrzeć na tę pojedynczą rybkę, ona całowała kamienie.

czwartek, 22 września 2011

Chcesz zrobić bańkę?

Jesień narasta, człowiek ani się nie obejrzy jak staje się niewolnikiem własnej wygody. Przecywilizowany Zachód. Obiady jadam przed dwunastą w Tylko U Nas u pani Rosity (Wrocławska). Dwunastą słyszę już przy małym tyskim w Tropikana na rynku w późnym ogródku, bo ciepła co dzień więcej, ubrań coraz mniej. Jasnokościsty, to słowo mnie cieszy ostatnio, jak również pół zdania: kobiety iskały się nawzajem z codziennych utrapień. Cóż poza słowami cieszy? Przemierzam Półwiejską, wciąż niedoszacowana, cieszy wielka bańka mydlana jak bulwa, jak hipopotam. To z  troków na kijkach bambusa się puszcza. Jasnokościsty blondyn z uśmiechem niezwiązanym macza kijki i tasiemki w miseczce z płynem i puszcza bańki giganty. Karteczka na bruku flamastrem indaguje: Zbieram  na podróż do Indii i Australii. Chcesz zrobić bańkę?  Wabi dzieci i dziewczyny. Chcesz zrobić bańkę?mówi do mnie. No pewnie, że chcę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz