Pada. Do życia potrzebuję rozmowy, a nie pogody. Ani basen, ani moje książki nie tracą na deszczu. Nie mam wystarczająco dużo świec, aby znaleźć kogoś, kto o pogodzie potrafiłby rozmawiać jak Anglik. U nas deszcz co najwyżej multiplikuje głupotę. W mieście doskonały korek. Samochody stoją zderzak w zderzak. Zablokowane skrzyżowania. Panowie z wąsami w swoich autkach służbowych lub nie, nie wiedzą, że nie wjeżdża się na skrzyżowanie, jeśli nie można z niego zjechać. Zdawałoby się oczywiste, ale nie dla kierowców w kraju, gdzie kruszynę chleba podnoszą z ziemi przez uszanowanie dla darów nieba. Ulice rozpuszczają się w wodzie. Wściekłość kierowców w starciu z ulewą, nie interesuje mnie, kto wygra. Czytam Pamuka, który w śnie, koleżeństwie, obserwowaniu innych, liczeniu statków na Bosforze, poszukuje i znajduje przyjemność. Bohaterowi udało się wytrwał, choć się męczył. Spacerował, rysował, myślał, podziwiał to, co stare, patrzył na wode, przyglądał się ludziom. Tym sposobem nabył wykształcenie, które obrócił w fortunę. Nie opisał Stambułu takim, jakim jest. Opisał swój Stambuł, to znaczy wymyślony. To mnie ciekawi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz