Kakao z pianką w Republice Róż, obiad w Tylko U Nas, jakby tego jeszcze było mało, tak na przekąskę wszedłem do Piccolo na fungi, na Wrocławskiej. Przy moim stoliku usiadł młody, już wszyscy są młodsi niż ja, przynajmniej w takich miejscach, do których chodzę. Nie powiedział dzień dobry, ani czy może, czy wolne, tylko usiadł. Przeżegnał się, tak przeżegnał się i zaczął pałaszować podwójną porcję po bolońsku. Młody, to znaczy młodszy niż ja, z pełną brodą i inteligenckimi okularami, ubrany w seledynowy polar i sztruksy, jakby był doktorantem, pewnie jest. Brud za paznokciami, nie z pracy, tylko z nie mycia. Automatycznie odwróciłem wzrok w stronę okna. Napis Piccolo. Pomyślało mi się, catholico piccolo, że taki dam tytuł. Jak dokończyć jedzenie przy jednym stoliku z kimś, kto żałobę nosi za paznokciami. Przypomniał mi się Jacek Rujna, który ongiś opowiadał, jak znalazł się na Sylwestra, zabawie sylwestrowej w towarzystwie elektoratu Stanisława Tymińskiego, zepsuta noc. Teraz ja mam zepsute spaghetti z innym elektoratem, pomyślałem. Człowiek, już po studiach zapewne, przy moim stoliku żarł, po prostu szybko oburącz żarł podwójną porcję. Zanim drugi raz popatrzyłem w okno, już skończył i ręką z brudnymi paznokciami uczynił na czole, ramionach i piersi znak krzyża, szurnął krzesłem i poszedł. Dziękuję, do widzenia nie nauczony powiedzieć. Taki piccolo, catholico piccolo. Później poszedłem na gorącą bułeczkę z czekoladą i kawę na wynos na Gwarnej. Zabrałem słodkości do parku przed Operą. Ile ja jem, pomyślałem na ławce. Potem wdychałem i wydychałem powietrze.
Nazywam się Joachim Guzik. Sześćdziesiąt dziewięć lat już chodzę po świecie i zbieram guziki. Teraz wrzucam je do szklanego słoja, takiego na pojedynczą rybkę. Wcześniej guziki wrzucałem do szuflad. Nie wiem, które są najstarsze, ciągle je mieszam. Wkładam rękę, mieszam i wyciągam jeden. Próbuję sobie przypomnieć gdzie i kiedy, z jakiego bruku guzik podniosłem, czy ulica była ciemna, jesienna, skąd wracałem. Człowiek potrzebuje mieć solidny motyw w garści, że nie śnił, lecz żył. Ja żyłem, zbierałem guziki, mam dowód, mogę pokazać. Wie pani, nie mogłem już patrzeć na tę pojedynczą rybkę, ona całowała kamienie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz