Nazywam się Joachim Guzik. Sześćdziesiąt dziewięć lat już chodzę po świecie i zbieram guziki. Teraz wrzucam je do szklanego słoja, takiego na pojedynczą rybkę. Wcześniej guziki wrzucałem do szuflad. Nie wiem, które są najstarsze, ciągle je mieszam. Wkładam rękę, mieszam i wyciągam jeden. Próbuję sobie przypomnieć gdzie i kiedy, z jakiego bruku guzik podniosłem, czy ulica była ciemna, jesienna, skąd wracałem. Człowiek potrzebuje mieć solidny motyw w garści, że nie śnił, lecz żył. Ja żyłem, zbierałem guziki, mam dowód, mogę pokazać. Wie pani, nie mogłem już patrzeć na tę pojedynczą rybkę, ona całowała kamienie.

wtorek, 10 maja 2011

Inwentarium

Inwentarium. Na stoliku obok łóżka: Breviarz po czesku, Ecclesia de Eucharistia, JPII, nie po łacinie, tylko po polsku. Reszta książek też po polsku. Moby Dick z ilustracjami. W polskich wydaniach nie było ilustracji. Michał dał mi, rozszarpaliśmy razem starą niemiecką książkę, wyrwaliśmy ilustracje wielorybów. Kiedyś te obrazki opiszę, wpatruję się w nie i wpatruję. Wyrwaliśmy ilustracje ze starej niemieckiej książki i pan Osięgłowski, mój introligator, oprawił  Moby Dicka w zielone płótno, ze wstążką, złocona tytulatura na grzbiecie i licu.  W środku na starym papierze ksero grafik z niemieckiej książki. Oryginały, to znaczy wyrwane z niemieckiej książki kartki, pan introligator zapewnia mnie, że znajdzie, ale na razie gdzieś je położył…Wymieniam dalej, tak jak widzę zza biurka patrząc na stolik przy łóżku: Edward i Atanazy Raczyńscy. Dzieła – osobowości – wyboryepoka. Dalej: Książka na przestrzeni wieków, Bieńkowska. Dalej: Wystawa grafiki książkowe Konstantego Marii Sopoćko, Gorzkie cytryny Cypru, Durrell, Bez wzajemności, Martin Walser.

Inwentarium, stan ducha. A jeszcze książki na biurku, te wczoraj przyniesione z biblioteki, jeszcze nie wiadomo, czy warte odnotowania. Pod nimi, te przyniesione wczoraj z bloku- zimowego mieszkania, jako dyżurne do przeczytania od lat, może nie wymienię, żeby ktoś się nie zdziwił, czego nie przeczytałem.

Chatwin miał umiejętność rozmawiania z bogatymi ludźmi. Trawa domaga się obrusu nie koca. Dwa tematy warte dla mnie rozważenia od rana. Wczoraj wieczór przyniosłem tematy w głowie z miasta. Czytałem w Empiku o Chatwinie,  genialnym intuicyjnym znawcy. Brak akademickich studiów zastąpił smakiem i pewnością siebie. W stylu skromny. Przed Operą studenci i studentki w trawie bawili się, rozmawiali, rzucali plastikowymi talerzami, słuchali dowcipów bezdomnych gawędziarzy- niezrzeszonych mędrców niesfornych. Jeden student przed studentką na trawniku przed Operą nie koc rozesłał lecz obrus. Co to oznacza? Trawa domaga się obrusu, zwłaszcza przed Operą. Miałem o czym myśleć, mogłem wracać do domu. Chatwinowi zarzucano, ze w reportażach ze świata pisze półprawdy. Biograf Chatwina, niejaki pan Shakespeare, odpowiedział, że ci którzy tak uważają, są w błędzie. Chatwin pisał półtoraprawdy, wyczytałem w kolorowym magazynie, którego nazwy nie zapamietałem a autora artykułu przepraszam, nazwiska też nie zapamietałem, ale bardzo ciekuję Panie autorze, niezły artukuł.

Wracam do inwentarium stolika przy łóżku, tyko książki ułożę tak, żeby grzbiety widzieć zza biurka. O rany, opisanie jeszcze tego, co znajduje się na biurku, to półtora godziny, półtoraprawdy. Profesorowie powinni egzaminować studentów w ich pokojach, lub po prostu poprosić o inwentarium. Artyści i krawcy. Moda art Deco, Sieradzka. Hieronim, Kelly.. Hildegarda z Bingen, Flanagan. Jednoręki,Williams. XXXII aukcja książek i grafiki. Lamus antykwariaty warszawskie. Niebo i ziemia, Marai. Zabójca z miasta moreli. Reportaże z Turcji, Szabłowski. Stary Rembrandt miał rację, gdy mówił, że w pokoju artysty znajduje się tematów na obrazy dla kilku malarzy na sto lat. Podróże? Wybieram podróżne.

1 komentarz:

  1. Polowanie na zdanie,
    Sadzilem kwiaty w ziemie ze sklepu. W worku. Ręce po prostu cuchną gównem. Taka jest ta ziemia obiecana. B

    OdpowiedzUsuń