W życiu, proszę pani, jak w maratonie. Nie chodzi o to, żeby wygrać, tylko o to, żeby wziąć udział. Jaki smak naleśników lubi pani najbardziej? To znaczy, z czym? Proszę pani, zdziwi to panią, ale jeżeli nie można uratować ducha, trzeba ratować ciało. Polak słucha muzyki klasycznej sześć sekund w miesiącu. Za nami jest oczywiście - kryje nam plecy - Albania. Tyle statystyka. Polak nie bierze udziału w życiu. Za Solidarności robotnik wywalczył nędzę dla siebie, i ot, na tym poprzestał. Ci którzy wyjechali, są najmniej przedsiębiorczy, marzą by wrócić na gotowe i mogą, proszę pani, przeliczyć się. Bo w życiu Polak nie bierze udziału, Polak wznosi dla siebie więzienie. Ducha uratować się nie da, trzeba ratować ciało. Kościółek w tarapatach, sam w siebie zapatrzony, jak w obrazek. Samozbawiający się polski kler. Ratować pozostało ciało. A Polak, proszę pani, walczy o nędzę dla siebie. Robotnik na basen nie pójdzie, nie dlatego, że sobie cenę biletu przez członków rodziny pomnoży i wyjdą mu dwie dniówki, i nie dlatego że, żeby ręcznik do sauny wypożyczyć, to musiałby półtorej godziny pracować. Nie, robotnik na basen nie pójdzie, bo nie po to z uporem całe życie pracuje, żeby na basen chodzić i piniundze wydawać. Ducha uratować się nie da, ciała ratować się nie chce. Inteligent na basen nie pójdzie, bo jak mówi, jest istotą lądową, poza tym trzecia woja światowa już na sąsiedniej ulicy, drożeje gaz, energia i benzyna. Teraz na basen nie pójdzie, bo taką ma sytuację, tak mówi. Człowiekowi, który z uporem wznosi dla siebie więzienie, nie można powiedzieć nic. Cieszę się, że panią poznałem. Tak myślałem, że wybierze pani malinowe bez bitej śmietany. Zjemy, zjemy.
Nazywam się Joachim Guzik. Sześćdziesiąt dziewięć lat już chodzę po świecie i zbieram guziki. Teraz wrzucam je do szklanego słoja, takiego na pojedynczą rybkę. Wcześniej guziki wrzucałem do szuflad. Nie wiem, które są najstarsze, ciągle je mieszam. Wkładam rękę, mieszam i wyciągam jeden. Próbuję sobie przypomnieć gdzie i kiedy, z jakiego bruku guzik podniosłem, czy ulica była ciemna, jesienna, skąd wracałem. Człowiek potrzebuje mieć solidny motyw w garści, że nie śnił, lecz żył. Ja żyłem, zbierałem guziki, mam dowód, mogę pokazać. Wie pani, nie mogłem już patrzeć na tę pojedynczą rybkę, ona całowała kamienie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz